Dariusz Rekosz - Spotkanie autorskie

Gminna i Powiatowa Biblioteka w Rzeczniowie zaprasza na spotkanie autorskie
z Dariuszem Rekoszem
Spotkanie odbędzie się 8 maja 2008 roku o godzinie 10.00 w czytelni biblioteki. Dla  zainteresowanych przedstawiamy sylwetkę pisarza zaczerpnięto z autorskiej strony pisarza

www.rekosz.pl

"Mają być dwa księżyce niepełne żółte, barkami do siebie obrócone, każdy z nich jednym rogiem do góry, drugim na dół obrócony, między nimi miecz biały otłuczony, rękojeścią do góry, końcem na dół, w polu czerwonym. Na hełmie pięć strusich piór."

Herbem, którego opis widzicie powyżej, posługuje się wiele rodzin, w tym rodzina o nazwisku Rekosz. To również moje nazwisko. Na chrzcie nadano mi imię Dariusz i tak żyję na tym fascynującycm świecie już od dobrych kilkunastu lat. Urodziłem się (pod znakiem Barana) w Sosnowcu, czyli pochodzę z Zagłębia - dla niezorientowanych: Sosnowiec nie leży na Śląsku, podobnie jak Będzin, czy Dąbrowa Górnicza - gdzie obecnie mieszkam.

Do sosnowieckiej 17-stki, znaczy podstawówki, poszedłem, kiedy polska reprezentacja awansowała do Mistrzostw Świata w Argentynie, a kiedy wybierali się na kolejny mundial (Espana 82), przeprowadziłem się do Dąbrowy, w której ukończyłem SP 3, a potem technikum przy Alei Róż (dawniej mówiło się "przy dużym kościele" albo "przy Merkurym", ale przy dużym kościele w Centrum DG szkół teraz jak mrówków, a Merkury już od dawna nie jest Merkurym).

Przez całą szkołę średnią nie myślałem o tym, że będę żakiem. To przyszło nagle, w ostatniej klasie, kiedy jeden facet pomagał mi przy pracy dyplomowej. Powiedział: "spróbuj wystartować w informatyce" (chciałbym się pochwalić, że już wówczas byłem wziętym programistą języka Basic na ośmiobitowym Timex 2048, czyli lepszym następcy ZX Spectrum). No i wystartowałem w tej informatyce. Zdałem egzaminy, a potem przez pięć lat studiowałem projektowanie systemów informatycznych na Wydziale Techniki Uniwersytetu Śląskiego.

Już w czasie studiów zacząłem zarabiać na własne utrzymanie. Najpierw jako nauczyciel, a potem jako asystent w Instytucie Informatyki Stosowanej ww. uczelni. Gdyby polscy nauczyciele zarabiali godziwe pieniądze, pewnie do dziś byłbym wykładowcą. Niestety, chcąc sprostać moim rosnącym wymaganiom i potrzebom materialnym, musiałem odpuścić wdzięczny zawód belfra i zatrudnić się gdzie indziej. I tu muszę mówić o wyjątkowym szczęściu, bo od początku kariery pozapedagogicznej zajmowałem stanowiska "przywódcze". Huta, elektrownia i duży ośrodek szkoleniowy - to były miejsca, gdzie pracowałem w randze kierownika. Potem przyszedł chudy rok poszukiwania pracodawcy i gdyby nie topniejąca kasa uznałbym go za... jeden z lepszych. Właśnie wtedy powstały moje pierwsze książki. Powstały, a nawet zostały wydane.

Na nowe tysiąclecie ochajtnąłem się z Joanną, która każdego dnia dzielnie znosi moją nietuzinkową osobowość :) Rok później urodziła nam się Ola, a w dwa lata po niej - Paulinka. Obie chodzą do przedszkola i na razie jedynie WIEDZĄ o tym, że ich tato pisze książki. Mam nadzieję, że za kilka lat przeczytają przynajmniej jedną z nich... Zwierząt nie posiadam, chociaż uwielbiam psiaki. Jeżdżę dieslem i kibicuję biało-czerwonym. Pasjonuje mnie geografia i turystyka. To pewnie dlatego wraz z małżonką w 2004 roku ukończyłem drugi fakultet w tym temacie. A propos, byłbym zapomniał - uczyłem się też w Akademii Ekonomicznej, gdzie otworzyłem przewód doktorski. Głupio brzmi, ale takie są fakty.

Ludzie często pytają mnie, dlaczego zacząłem pisać? Przecież ani bycie informatykiem, ani ekonomistą, ani turyst-menedżerem nie mogło być weną dla literatury. To prawda. Myślę, że piszę bo... zawsze dużo czytałem (i czytam nadal). Nienacki, Bahdaj, Niziurski, Woroszylski, Szmaglewska, Butenko - mógłbym pewnie wymienić jeszcze trzy tuziny nazwisk pisarzy, w których się zaczytywałem. To właśnie z tym ostatnim Panem stworzyliśmy serię o przygodach Morsa i Pinky (czyli Leszka i Ali), o której więcej możecie się dowiedzieć tutaj. Cenię twórczość autorów zagranicznych, a na kanwie książki jednego z nich udało mi się napisać zwariowaną komedię. Jestem także autorem kilku słuchowisk radiowych.

W przygotowaniu są kolejne produkcje, które wyszły spod mojego pióra (a może powinienem napisać "spod mojego Worda"?) - zarówno dla dzieci, jak i dla dorosłych. Śledząc rozwój tej strony bez trudu na nie natraficie. Chcąc promować czytelnictwo wśród najmłodszych stałem się członkiem Stowarzyszenia Przyjaciół Książki dla Młodych - Polskiej Sekcji IBBY. Jestem twórcą i administratorem kilku stron internetowych. Piłka nożna i "Gwiezdne Wojny" - to dwie rzeczy, które lubię najbardziej. No i jeszcze podróżowanie. Mógłbym wydać wszystkie pieniądze, żeby tylko zwiedzać świat...

W roku 2007 zadebiutowałem jako pisarz, serią książek dla dzieci i młodzieży, pod wspólnym tytułem "Mors, Pinky i...", wydaną przez Wydawnictwo "Nasza Księgarnia", do których ilustarcje wykonał Bohdan Butenko.

Każda książka z tej serii opowiada o detektywistycznych przygodach dwojga dziesięciolatków - Leszka i Ali - którzy w realistycznym świecie, demaskują kryminalne afery różnego rodzaju. Pomagają ująć groźnych złodziei, zwiedzając Wielką Brytanię - odnadują zaginiony sztandar, a także - próbując ubiec niebezpiecznego przestępcę - docierają do siedemnastowiecznego skarbu, ukrytego w trzynastej komnacie średniowiecznego zamczyska. W przygotowaniu są kolejne części tej serii, które ukażą się drukiem w roku 2008 i 2009.

Wszelkie informacje na temat przygód szkolnych detektywów znajdziesz na www.mors-pinky.pl

rekosz rekosz rekosz

Zdjęcia ze spotkania:
Dariusz Rekosz spotkanie w Rzeczniowie

 

Dariusz Rekosz spotkanie w Rzeczniowie


Dariusz Rekosz spotkanie w Rzeczniowie


Dariusz Rekosz spotkanie w Rzeczniowie

Krystyna Wójtowicz – GiPBP w Rzeczniowie